„Pandomia”, to okazjonalny, nowy projekt Przemka Wiśniewskiego związany z niezwykłym doświadczeniem historycznym naszych czasów.


Zbigniew Siwek



Swoją działalność twórczą, a później artystyczną rozpoczynał dawno temu od fotografii analogowej. Wtedy jeszcze nikt nie myślał o masowym cyfrowym smogu fotograficznym zalewającym otoczenie wizualne. Celem niemal każdego ambitnego fotografika był warsztat i próby nowego spojrzenia na znaną rzeczywistość.

Przemek Wiśniewski
(portfolio) od początku fascynował się prostokątem kadru obrazu, to on wyznaczał jego treść, niezależnie od wielkości. Początkowo jego świat obrazu sprowadzał się do form bliskich wielkości człowieka. Jego przedstawienia były proste w odbiorze, ale nasycane treścią pełną napięć i niepokojów. Kolejnym poligonem poszukiwań były duże przestrzenie pejzażu ujmowane w specyficznym świetle i szczególnie wysublimowanej głębi ostrości. Jednocześnie tworzył cykle reportaży, jak też opowiadań obrazowych bazując, tym razem, na małych formach różnych przedmiotów bliskich współczesnemu człowiekowi. Obok działalności fotograficznej zajmował się teatrem, jednak zawsze wspólną cechą jego poszukiwań był kadr. Okienko prostokąta różnej wielkości, od wizjera aparatu, kamery, obrazu wywołanego, wydruku aż do proscenium teatru klasycznego, stanowiło punkt wyjścia w rozważaniach i poszukiwaniach szczególnych cech obrazów, które starał się przedstawiać. Równolegle wiele jego spektakli miało miejsce w sceneriach plenerowych, przypadkowych, uzależnionych od charakteru wydarzenia, nie pozbawionych mimo to efektu kadru.
 

 

Ciekawym cyklem tworzonym obok Teatru FOTOgrafii są charakterystyczne, ujmowane w prosty, jakby podobny sposób portrety. Tło stanowi najczęściej jasna ściana, na tle której twarze modeli przedstawione w chwili dla nich najmniej oczekiwanej, jakby zwyczajnej, wyrażają to, co najlepiej w nich znamy. Efekt ten osiąga poprzez wielominutowe oczekiwanie, utrzymywanie modela w stanie zmiennych napięć związanych z sesją, aż do pełnego rozluźnienia portretowanego i uchwycenia go w stanie, można rzec, zwyczajnym takim, jakimi ich najczęściej postrzegamy. Ciekawostką jest to, że portrety powstają w rożnych miejscach, czy nawet miejscowościach, jednak przez specyficzny dobór tła i światła można mieć wrażenie jednego miejsca i czasu ich powstawania. W podobny sposób realizuje inny projekt, pod roboczą nazwą „Postacie Starego Testamentu”, wykorzystując tym razem ciemne tło, dla lepszej ekspozycji szczegółów portretowanych osób.
 

 

Doświadczenia portretu i sceny wykorzystuje w swoim najnowszym przedstawieniu.

Pandomia, to cykl obrazów przedstawiających przypadkowych ludzi w kadrze drzwi wejściowych do ich mieszkań. Podobnie jak w cyklu portretowym rejestruje swoich modeli bez ingerencji reżyserskiej, dając im swobodę wyboru pozy, akcesoriów czy układu. Oczekuje na właściwy moment, kiedy fotografowani sami zdecydują o chwili rejestracji. W ten sposób powstaje opowiadanie, którego bohaterami są zwyczajni ludzie, nieznani, przedstawiający swój spektakl w kadrze drzwi wejściowych, w czasie przecież niezwykłym.

Jeszcze do niedawna zamknięcie całych miast czy krajów za drzwiami mieszkań czy domów mogło wydawać się absurdem, czy stanowić scenariusz filmu science fiction
.

Rzeczywistość jednak potrafi zaskakiwać, co pamiętamy choćby z niedawnej przeszłości wypadku niedalekiej elektrowni atomowej, upadku muru berlińskiego czy wcześniej - II wojny światowej. Wydarzenia mało spodziewane, a znaczące w konsekwencje zmian jakie po nich następowały.

 


Niedawne zasłanianie twarzy przez demonstrantów czy kibiców ścigane było i piętnowane, a dzisiaj zamaskowane twarze stają się powszechnym widokiem. Takich obrazów można przytaczać znacznie więcej.

Wyjaśnianie i poszukiwanie przyczyn tych zjawisk dla artysty nie ma znaczenia. Liczy się to, co stanowi zmianę myślenia jednostki i całych społeczeństw.

Choć obecne czasy nie są wojną, to wbrew różnym poglądom stanowić będą, z pewnością, cezurę zwiastującą zmiany, które trudno obecnie przewidzieć. Najprawdopodobniej nic już nie będzie jak było, wbrew eksponowanej w najróżniejszych mediach „optymistycznej” piosence.

Autor cyklu stawia sobie pozornie proste pytanie, jacy obecnie jesteśmy? Jacy jesteśmy w tej chwili naszego czasu. Chwila ta dodatkowo wzmocniona jest siłą ułamka sekundy migawki aparatu fotograficznego. Twórca próbuje pytać o wpływ, jaki bieżąca sytuacja ma na ludzi, którzy przecież jeszcze się nie zetknęli z zagrożeniem. Jeszcze wszystko jest jakby obok, w mediach czy gdzieś indziej. Izolacja, brak bezpośrednich kontaktów i nieznana perspektywa, jaki będzie mieć wpływ na stan ducha choćby tych, którzy dzisiaj tak czasem radośnie pozują w swoich granicach najbardziej podstawowego świata? Jak zmieni się ich świat ten najbliższy, ale i ten dalszy. Już nikt nie ukrywa, że dla wielu - z najróżniejszych przyczyn - zmieni się wiele. Czy będziemy usilnie wracać do tego co było, czy od nowa popędzimy w wyścigu o „sławę” i „majątek”, czy wyznacznikiem szczęścia będzie luksus najróżniej pojęty, a cel życia wyznaczać będzie kultura masowa, reklamy. Autorytety wyznaczać będą mass media i wirtualny świat mediów tzw. społecznościowych?

 

Przemek Wiśniewski po raz kolejny zadaje pytania, na które odpowiedź przyjdzie później. Dzisiaj zadanie jakie stawia sobie autor projektu, to rejestracja świata w sposób dla niego charakterystyczny, który być może zamyka kartę obrazu rzeczywistości jaką znamy. Środki jakie stosuje dla tworzenia cyklu, czerpie z doświadczeń teatralnych i fotograficznych, a także uważnej obserwacji rzeczywistości. Być może pomysł na przedstawienie fotograficzne ludzi w ich domach, w czasie wyjątkowym oraz powszechnym niemal dostępie do rejestratorów obrazu nie jest czymś odosobnionym. Jednak w cyklu prac omawianego autora, nie jest to najistotniejsze. Nie chodzi tu przecież o suchą, szybką relację, czy typowy zapis jaki zachowują fotografie okolicznościowe.

W tym przypadku warto dostrzegać to, że praca Przemka Wiśniewskiego tworzona jest jak zawsze konsekwentnie z form obrazów charakterystycznych dla jego spojrzenia artystycznego, spójnych formalnie, stanowiących zbiór pytań zawartych we wspomnianym prostokącie kadru ujętym w kontekście wydarzeń dziejących się obecnie, jednak poza, jakby z dala od jego bohaterów. Świat, który przedstawia nie jest obrazem szpitali, ambulansów czy szczególnych kolumn aut ciężarowych. Nie epatuje obrazkami medialnymi, pełnymi zamaskowanych ludzi krzątających się wokół łóżek szpitalnych czy ulic z błyskającymi światłami karetek.

W obliczu ogólnego zagrożenia, stresów i napięć wielu ludzi, artysta pokazuje rzeczywistość, której za chwilę może nie być, która może stanowić echo innego czasu, który przecież nie był pozbawiony zagrożeń, jednak nie były one obecne w naszej rzeczywistości na tak szeroką skalę i w takiej formie.


maj, 2020 r.