Ludzie otwierają drzwi na oścież,  ale za próg nie wejdziesz
Cykl redakcyjny „Gazety Lubuskiej


Zbigniew Borek



Robert Korab, ultramaratończyk: Niezrozumiałym totalnie wydało mi się rozporządzenie dotyczące zamknięcia lasów. Nie było wyjścia, trzeba było zejść do podziemia. Dr. hab. Bożena Stasiowska-Chrobak, dyrygent: Dla mnie osobiście, pomimo tego szaleństwa wokół, to piękny czas.

- Ludzie otwierają drzwi na oścież, pokazują szeroko przedpokoje, ale do domu, za próg, nie wejdziesz. Wiadomo: epidemia - mówi Przemek Wiśniewski, z pochodzenia gorzowianin, aktor i reżyser teatralny. W czasie epidemii mieszka na Podkarpaciu. Fotografuje mieszkańców Rzeszowa i okolic w ramach projektu Pandomia. Dziś prezentujemy ich opinie w ramach cyklu Gazety Lubuskiej "Ja, Ty, Pani i Pan(demia)". 
 

BOŻENA STASIOWSKA - CHROBAK, DYRYGENT
DR HAB. INSTYTUTU MUZYKI UNIWERSYTETU RZESZOWSKIEGO
Każdy miał swoje życie, swoje sprawy, a teraz uczymy się na nowo żyć w rodzinie

Dla mnie osobiście, pomimo tego szaleństwa wokół, to piękny czas. Dlaczego? W tym „pędzącym życiu” nie mam możliwości spędzania czasu z moimi Rodzicami (81 i 79 lat) i dziećmi (26 i 19 lat). Każdy miał swoje życie, swoje sprawy, a teraz uczymy się na nowo żyć w rodzinie. Myślę, że to najważniejszy aspekt Dziwnego Czasu.

Jestem osobą, która kocha ludzi, zwierzęta, wszystko co nas otacza. Niestety niszczymy wszystko i może teraz Człowiek pomyśli, co robi i czym to grozi. Mam głęboką nadzieję, że tak będzie.

Czego mi brakuje najbardziej? Mojej pracy, kontaktu z ludźmi, którzy kochają muzykę tak jak ja.

ROBERT KORAB
ULTRAMARATOŃCZYK
Zdałem sobie sprawę, że każdego następnego dnia wybucha kolejna bomba informacyjna, która sieje jeszcze większy zamęt

Pierwsze tygodnie „Wielkiej Bezczynności ”, bo tak humorystycznie nazywam ten okres, w moim wykonaniu miały charakter mocno refleksyjny. Zdałem sobie sprawę jak wiele szkód wyrządzamy Ziemi, temu pięknym miejscu, na którym mamy możliwość żyć. Jakim bezmyślnym szkodnikiem staliśmy się jako gatunek ludzki i  dokąd zmierzamy w tym niepohamowanym, tępym konsumpcyjnym pędzie, w pogoni za kolejnymi tak naprawdę zbędnymi dobrami.

Przed oczyma pojawiło mi się  wiele analogii do czasów wojny. Zauważyłem, jak ludzie w obawie o swoje życie czy zdrowie, potrafią tracić opanowanie, rozsądek oraz empatię do innych. I jak niewiele potrzeba, aby obudziły się w nich głęboko skryte demony.

Zauważyłem, w jakim chaosie informacyjnym obecnie żyjemy i jak trudno jest aktualnie znaleźć rzetelne informacje, wartościowe przekazy oraz odszukać prawdę. Zdałem sobie sprawę, że każdego następnego dnia wybucha kolejna bomba informacyjna, która sieje jeszcze większy zamęt.

Dotarło do mnie, że chcę bardziej rozwijać swoją świadomość w kontekście tego wszystkiego, na co mam wpływ i co ode mnie zależy. Mam wiarę, że te zmiany będą trwałe, a poprawę otaczającej mnie rzeczywistości muszę rozpocząć od własnego, małego podwórka na którym żyję, w myśl zasady „naprawianie świata rozpocznij od siebie”.

Niezrozumiałym totalnie wydało mi się rozporządzenie dotyczące zamknięcia lasów i zakazu wstępu do nich, a także zakaz biegania czy jazdy na rowerze z zachowaniem nawet wszystkich tych aktualnych norm bezpieczeństwa, nawet w pojedynkę. Nie widziałem w tym żadnej logiki. Dla osób podobnych do mnie, czyli dla tych dla których ruch i aktywność fizyczna jest czymś o wiele  więcej aniżeli tylko sportem, było to ogromne ograniczenie. Tym bardziej, że nie chodziło o zakaz który miałby trwać kilka dni czy tydzień, ale o czas o wiele dłuższy. Dlatego trzeba było sobie jakoś radzić, odnaleźć się w nowej sytuacji.  Wiązało się to z ryzykiem ukarania ewentualnym mandatem i stresem związanym z tą sytuacją, ale mimo wszystko starałem się robić coś dla swojego ciała i ducha, oczywiście nie stwarzając przy tym absolutnie żadnego zagrożenia dla innych. Wyjeżdżałem zatem autem poza rogatki miasta i w bezludnym terenie na peryferiach, biegałem. Resetowałem w ten sposób głowę, robiłem w niej porządek i po około godzinnym wysiłku, o wiele mocniejszy psychicznie wracałem do codziennego  trybu życia, w myśl zasady nie „nie żyję, by lepiej biegać, ale biegam by lepiej żyć”. Nie było wyjścia, trzeba było zejść do podziemia, aby jakoś przetrwać ten trudny czas.

PRZEMEK WIŚNIEWSKI
AKTOR I REŻYSER
(rozmowa telefoniczna)
Inni jak słyszą albo widzą, że coś się dzieje, to wychodzą na klatkę, żeby sprawdzić. Z reguły szybko się chowają

Ja też próbuję zapisać ten czas… Teatru nie mogę robić, bo nie ma jak, robię więc zdjęcia.  We wrześniu zacząłem fotografować w Rzeszowie uliczny teatr, tak sobie nazwałem to, co widzę z własnego okna: ludzi chodzących po ulicy, ruch, to, co się dzieje. Projekt jednak upadł, gdy baner studia fryzjerskiego zasłonił mi widoki (śmiech - Z.B.).

Gdy zaczęła się epidemia, na początku marca, postanowiłem wyjść na ulice. Fotografować ludzi na osiedlu, puste ulice i ludzi, którzy nosili już maseczki, choć nie były jeszcze obowiązkowe. Okazało się, że panował już jakiś rodzaj strachu, tak to przynajmniej odczuwałem, bo ludzie, których próbowałem fotografować, czuli się winni tego, że są na tej ulicy. Wyobrażali sobie chyba, że jak ich sfotografuję, to będzie łatwo ich jakoś znaleźć i ukarać, mandatem czy jakoś inaczej. W każdym razie na 100 zapytanych przeze mnie osób nikt się nie godził na zdjęcie maseczki i pozowanie do zdjęcia. Gdy jednak byłem na spacerze w dniu, w którym wszedł nakaz noszenia maseczek, zobaczyłem gościa z maseczką w barwach flagi Polski i w koszulce z narodowymi znakami. I on paradoksalnie się zgodził, chętnie zdjął maseczkę do zdjęcia.

Wracając jednak do rzeczy, wiedziałem, że nie mogę iść w tym kierunku, bo czułem, że ulica nie była przychylna. To jak z ulicznym happeningiem: będą współpracować albo cię oplują. W czasie epidemii panuje „nastawienie podwyższonej gotowości”. Szukałem więc  innego pomysłu.

W poszukiwaniu inspiracji przeglądałem portale w Stanach, Włoszech, Hiszpanii, żeby zobaczyć, jak na tę rzeczywistość reagują artystyczne kręgi. Trafiłem na zdjęcia fotografika z Nowego Jorku, Stephena Lovekina. Fotografuje ludzi w oknach z prostym komunikatem napisanym na kartce formatu A. Ludzie piszą, że damy rade, że potrzebujemy odwagi, że na kogoś czekają albo pojedyncze słowa, np. hope (nadzieja - przyp. Z.B.). U nas, w Polsce, zbliżały się właśnie święta. Czas, w którym okazujemy polską gościnność. Z hasłami „gość w dom, Bóg w dom”, „czym chata bogata”, zapraszamy w swoje progi. Tak powstał pomysł na Pandomię, czyli fotografie zza progów mieszkań.

W ramach projektu ludzie otwierają drzwi na oścież, pokazują szeroko przedpokoje, ale do domu, za próg, nie wejdziesz. Wiadomo: epidemia.

Zaczęliśmy od siebie, to był autoportret rodzinny zrobiony z klatki schodowej. Później fotografowałem sąsiadów z kamienicy, głównie aktorów, bo w takiej kamienicy mieszkamy. Potem do projektu zaprosiłem osoby, które fotografowałem wcześniej, przy innych okazjach. Zajmuję się fotografią teatralną, na zdjęciach pojawili się więc aktorzy, scenografowie, muzycy. Każdego jednak proszę, żeby zaproszenie do projektu przekazywał dalej. Dzięki temu mam już ponad 50 przedpokojów zrobionych, w tym około 20 osób z mojego i żony, która jest aktorką, kręgu. Około 30 to osoby, których zupełnie wcześniej nie znałem. Czyli działam jak wirus, rozchodzę się po ludziach (śmiech - Z.B.).

Inni? Inni jak słyszą albo widzą, że coś się dzieje, to wychodzą na klatkę, żeby sprawdzić. Z reguły bardzo szybko się chowają. Wiadomo: epidemia. Raz tylko zdarzyło się, że jak robiłem 92-letnią panią, barman i kelnerka z psem wychodzili na spacer i się zainteresowali. Ich też zrobiłem.


Ja, Ty, Pani i Pan(demia)

Cześć/witam/dzień dobry

Próbuję zapisać ten czas. Chciałbym prosić Ciebie, Panią, Pana o podzielenie się odczuciami i opiniami o pandemii, o tym, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób nas ten czas zmieni i jaka będzie rzeczywistość „po koronawirusie”. Pytam też o to, czy zrobiliśmy w pandemii coś, na co wcześniej byśmy nie wpadli, oraz o to, czy coś nas rozśmieszyło. Zapraszam: zborek@gazetalubuska.pl. Z takich opinii buduję redakcyjny cykl Ja, Ty, Pani i Pan(demia).

Pełne wersje wszystkich opinii znajdziesz na gazetalubuska.pl (najłatwiej wpisując w wyszukiwarkę: Gazeta Lubuska, ja, ty, pani i pandemia).

Zbigniew Borek

kwiecień, 2020 r.